Tak się zastanawiam od czego by tu zacząć od tej złej czy dobrej wiadomości.
Zacznę od złej dobrą zostawię sobie na później na poprawienie humoru.
A więc nadal czekamy na te klamki, już normalnie szlag jasny człowieka trafia tyle czekać na na zwykłe klamki, gdyby to było nie wiadomo co luksusowego to jeszcze mogę zrozumieć ale to przecież tylko kilkanaście zwykłyk najzwyklejszych srebrnych klamek. Przed podpisaniem umowy to wszystko tak ładnie pięnie było mówione, w gwarancji jak byk pisze że mają 7 roboczych dni na usunięcie usterki no i co tu już mija trzy tygodnie. Dodam że nie tylko mają klamki wymienić ale także popoprawiać okna bo niektóre ciężko się otwierają, a jedno to nawet otwiera i uchyla się za jednym przesunięciem klamki. Boję się go nawet otwierać żeby nie wypadło. No więc co będziemy dzwonić i gnębić ich aż do skutku. Jeszcze cholerka nabije sobię kasy na telofony do nich, rachuneczek ładny przyjdzie..
Dobra to teraz poprawmy sobie humor.
W salonie, jadalni, kuchni i holu mamy już chudziaka. Lada dzień będziemy robić kanalizację w pozostałych pomieszczeniach. Schody do kotłowni już wymierzone. Już nie długo w wolnej chwili mąż i tato biorą się za nie.
Jesteśmy już po wstępnych ustaleniach z wykonawcą tynków. Tynki będą ręcznie robione Pan powiedział 10 złm2 ze swoim pomocnikiem, ale gdy my będziemy mieli swojego to nam coś jeszcze opóści. Wydaje się nam to przyzwoita cena zwłaszcza że do otynkowania jest coś ponad 500m2.
Fotki wrzucę wieczorem jak małe moje brzdące pójdą spać, bo w dzięn to roboty mam przy nich po pachy.