Parapety i tynki.
U nas tynki w pełni. Robota idzie wolno , bo tynkujemy ręcznie ale za to dokładnie. Ściany są równiusienkie. zacierane filcem i szpachlowanie nie będzie potrzebne.
Oczywiście zdjęcia tego nie oddają ale wierzcie mi na słowo są piękne. Powoli przypomina to dom.
Zamontowali nam dzis Panowie parapety. Trochę nie jest tak jak chcieliśmy. Po pierwsze pan co nam dwa razy wymierzał te parapety inne wymiary wpisał w zamówieniu a inne rzeczywiscie zamówił. To jeszcze nic. Nie są wcinane w ścianę po bokach, choć takie chcieliśmy. Po trzecie wyszło przy oazji że jedno okno w wykuszu jest względem innych obsadzone o centymetr za wysoko, a co za tym idzie parapet jeden jest wyżej niż pozostałe. Cóż będę musiała wieszać firanki ciut dłuże żeby to tak bardzo nie rzucało się w oczy.
Jak zwykle zdjęcie przekłamane. Nie oddaje tego koloru.
Mamy również wymurowany drugi słupek pod zadaszenie nad wejściem. Chwilowo brak zdjęcia, bo zapomniałam cyknąć.
A tak poza tym to pomiędzy jednym wiaderkiem zaprawy a drugim sprzątamy, przekładamy, układamy. Każdą chwilę wykorzystujemy ile się tylko da. Przy tym wieczorem padamy na pyski ale to już inna sprawa. Choć strasznie się o robimy, nie mam siły podnieść rąk do góry a jeszcze dwójka rozbrykanych dzieci czeka na mnie, to i tak satysfakcja i radość jest przeogromna.